22 lut 2018

Kocie saszetki...

Czasem tak mnie nachodzi, aby każdy kawałek tkaniny jaki wyjmę z szafy wyszywać do ostatniego skrawka. Tym razem uparłam się na beżową alcantarę. Nacięłam tyle saszetek, na ile starczyło alcantary.
 Tym sposobem powstało sześć takich samych kosmetyczko-piórników jak powyższy oraz dwie saszetki takie jak niżej (są węższe o kilka cm):
 Jedna gładka, druga z dodatkowym kotkiem:
 Mimo, że tyle ich wyszło już prawie się rozeszły, została chyba jedna czy dwie... Ale pozostał też jeszcze mały kawałek tej alcantary... Szukając w szafie zupełnie innej tkaniny niechcąco go odkryłam... Będzie na zaś;)
Miłego dnia:)

2 komentarze:

Dziękuję serdecznie za każde pozostawione słowo:)
To miło, że zechciałeś poświęcić mi chwilkę...