18 paź 2011

Koniki:)

Nie odzywałam się, bo nie miałam co pokazać:( Nic nie robiłam przez cały zeszły tydzień. Siedziałyśmy sobie z córcią przez prawie 9dni razem w domku i cierpiały strasznie na jakieś "żołądkowo-brzuchowe" dolegliwości. Jeśli to była jakaś grypa żołądkowa to jakaś naprawdę nietypowa, bo żadnych objawów poza wielkimi boleściami nie miałyśmy, a bolało nas chwilami tak, że nawet nie umiałyśmy się wyprostować... Ale na szczęście wszystko już za nami:)
Od wczoraj córcia znów uczęszcza do przedszkola, a ja znów mogę popracować...:)
Dzisiaj jednak nie będzie żadnych moich tworów... Pochwalę się za to jaką niespodziankę zrobiła nam Marysia 
Ta cudowna Kobieta obdarowała nas przecudownym haftowanym obrazkiem, do tego naklejki i herbatki:)
Ja właściwie niczym szczególnym się nie przysłużyłam, a ten Anioł o wielkim sercu zrobił nam taki prezent!!!
Otwierając kopertę byłam wzruszona do łez!!!
Możecie sobie wyobrazić radość Paulinki:)
Marysiu droga może się powtarzam, ale jesteś NIESAMOWITA!!!
Tyle serca i tyle pracy włożyłaś w przygotowanie...
Dziękujemy całym sercem!!!

7 paź 2011

Tak się ochłodziło, że niestety trzeba było zabrać się za przegląd garderoby: popakować już letnie rzeczy, powyciągać jesienno-zimowe... Przy okazji trochę innych porządków, mycie okien... i niestety szycie musiało iść na krótki czas w odstawkę...
W tzw. międzyczasie udało mi się jednak uszyć kilka drobiazgów:)
Powstały dwie okładki na zeszyty:
Obie są właściwie takie same, różnią się jedynie rozmieszczeniem motywu i koralikami na zakładce:)
Tym razem dałam grubszą ocieplinę, okładki są więc bardziej puchate:)
Oprócz okładek powstały jeszcze 2 kosmetyczki:)

I kot!!! Zapomniałabym o kocie!
Przesyłki z mojej rozdawajki zostały wysłane bodajże we wtorek. Powinny już być na miejscach:)
Ja się żegnam do poniedziałku:)
Miłego i pogodnego weekendu Wam życzę:)

3 paź 2011

Kubuś i półtusza;)

Najpierw rękawica:
Na rękawicy wg życzenia Kubuś Puchatek:)
Do środka dałam cotton batting -jest to coś takiego jak ocieplina, ale 100% bawełniana, a do tego tak niesamowicie mięciutka, że można się w nią owijać! Spodnią warstwę podszyłam potrójnie i przepikowałam, a wierzchnią tylko podwójną warstwą tej cotton batting.
Zrobiłam też mały test: wzięłam kawałek tej cotton batting, złożyłam na pół, położyłam sobie na dłoni i na tym położyłam mały garnek z gotującą wodą zdjęty prosto z płyty. Okazało się, że ta włóknina wcale nie przewodzi ciepła!!! Jest zatem idealna do rękawic, łapek i innych tp. Jedyny jej minus to cena...
Rękawica ma podszewkę i wykończona jest lamówką:) A ja nie wiem jak to się stało, że narobiłam fotek detali, a nie zrobiłam fotki całej rękawicy...
Przy okazji pokażę jeszcze lniane rękawice i podkładki szyte już jakiś czas temu:)
Ozdobione były bawełnianą koronką:)
Do tego był jeszcze worek na pieczywo, ale niestety nie mam fotki...
To tyle w temacie rękawic...
Teraz tytułowa "półtusza"... i nie jest to wcale połowa pewnego zwierzątka na literkę "ś" tylko połowa czyli wierzch narzuty:P Określenie "półtusza" odnośnie wierzchu kołderki funkcjonuje wśród dziewczyn z "Kołderkowa" i nawet nie mam pojęcia kto to wymyślił...
Moja półtusza z motylkami wygląda tak:
Kwadraty z motylkami zostały w całości:)))
Wszystko ładnie się poschodziło:
Pozostało kanapkowanie, pikowanie i lamówka... Chciałabym to wszystko machnąć jeszcze dzisiaj, ale zobaczymy czy się uda...