24 lut 2017

Znów na żółto...

Tak, znowu coś żółtego, ale tym razem nie mata na stół;) 
Dzisiaj jest poducha dla Kibica:)
Zdjęcia trochę mdłe wyszły...
W rzeczywistości żółty był ładny i żywy, a nie taki wypłowiały jak na fotkach:(
 Poducha miała być podłużna i dobrze, bo na kwadracie nie miałabym gdzie naszyć imienia. Imię zmieściło się akurat na dodatkowych 20cm! -poduszka ma 40x60cm.
 Przepikowana czarnymi nićmi w pionowe pasy -wg mnie żadne inne pikowanie by tutaj nie pasowało...
Zabierając się do szycia plecków poduszki przeżyłam chwilowy szok: zabrakło żółtej tkaniny!!! Zabrakło kilka centymetrów!!! Po chwili jednak pojawiła się myśl: zerknij na koszulkę Borussi! Na koszulce były poprzeczne czarne pasy -i to było rozwiązanie:) Uff! 
Pozdrawiam Was cieplutko:)

22 lut 2017

Dwa wiosenne tulipanki:)

Jak obiecałam: powrót do żółci:)
Dzisiaj mam do pokazania kolejną matę:)
 Szyta jest z żółto-pomarańczowych skrawków, lubię takie zszywanki, efekt końcowy zawsze jest kompletnie nieprzewidywalny!
Skrawki różnej wielkości, zdarzyły się nawet malutkie trójkąciki... ale chyba ciężko je wypatrzeć na moich zdjęciach;)

  Dla nadania macie bardziej wiosennego klimatu naszyłam w rogu dwa tulipanki. 
Pozdrawiam Was wiosennie:) 

18 lut 2017

Kolejna porcja zieleni;)

Na dziś pozostawiłam sobie do zaprezentowania dwie kolejne maty, serwety czy podkładki na stół -zwał jak zwał;) Zacznę od energetycznej wręcz jaskrawej zieleni:
 Ta mata ma tak przyjemne kolorki, że od razu kojarzy się z wiosną, już tak bardzo przeze mnie wyczekaną!
 Taka soczysta zieloniutka trawa i mnóstwo słońca! 
Wierzch to blok patchworkowy log cabin, przecięty na ćwiartki i odwrócony... Bardzo lubię takie kombinacje, efekt zawsze jest taki nie całkiem przewidywalny...
 Druga podkładka w centrum ma wszytego kotka:)
 Przy tej macie chciałam wykorzystać paski, które pozostały po szyciu poprzednich mat, taki niby zamierzony misz-masz twórczy:D
 ...Mimo to fajnie wyszło.... a zielonych pasków i tak jeszcze trochę zostało... dlatego też jeszcze coś tam z tych zieleni trzeba uszyć... Bronię się już jak mogę przed pozostawianiem niewykorzystanych skrawków, ale one i tak wciąż przybywają! Nie wiem czy to tylko ja tak mam, ale nie potrafię nad tym zapanować! Pomimo mych usilnych starań znowu coś tam przybyło do kolejnego (niestety) pudła skrawków...
 Pozdrawiam serdecznie wieczorową porą:)

17 lut 2017

Dzisiaj na zielono...

Jak w tytule: dzisiaj na zielono, ale spokojnie... do słonecznych żółci powrócę za dwa dni...hi hi
 Do pokazania na dziś mam cztery maty w przeróżnych odcieniach zieleni. Dwie pierwsze w centrum z tulipankami, już takie wiosenne... zielone paski doszywane przypadkowo, żeby zobaczyć co wyjdzie;)
 Kolejna w takich dość spokojnych, przytłumionych zieleniach...
 Czwarta i ostatnia na dziś w żywych, energetycznych zieleniach -chyba najfajniejsza:)

Pokazałam co miałam do pokazania i z tym zielonym akcentem pozostawiam Was do jutra:)

16 lut 2017

Owocowo...

Pora pokazać kolejne maty:
Owoce na beżowym tle... Wypikowane już wieki temu, ale dopiero niedawno doczekały się lamówki...
 Nawet nie pytajcie ile mam niedokończonych prac czekających albo na lamówkę albo na połączenie głowy z tułowiem... jest tego naprawdę spooooro...
Słoneczne pozdrowienia :)

15 lut 2017

Ooh La La...

Tytuł dzisiejszego wpisu to nazwa tkaniny Michaela Millera, z której uszyłam te oto maty obiadowe:
 Dla mnie ta tkanina jest przepiękna!!! Trzymałam ją w szafie chyba ponad dwa lata, jak nie dłużej, bo tak bardzo było mi żal ją pociąć... W końcu wyjęłam, z bólem serca pocięłam, uszyłam maty i poszłam córce pokazać jakie piękne kolory...
 A co na to córka??? Zaskoczyła mnie kompletnie, bo stwierdziła, że materiał brzydki i w ogóle jej się nie podoba!!! Kazałam jej się przyjrzeć, bo na pewno jej się podoba tylko może nie zwróciła uwagi na jego piękno... Niestety nadal twierdziła, że materiał jest brzydki :(((
 Dla mnie i tak jest piękny, śliczny i cudowny!!! 
Pozdrawiam serdecznie mając nadzieję, że podzielicie moje zdanie: ta żółta kwiecista tkanina jest naprawdę przepiękna!!!

14 lut 2017

Tęczowo... żółto-pomarańczowo;)

Żółć i pomarańcz oraz wszelkie ich odcienie to moje ulubione kolory:) Ulubione, takie ciepłe do wnętrz, ale nigdy bym się nie ubrała na żółto czy pomarańczowo...
Po raz kolejny powstała tęczowa mata na stół w moich ulubionych kolorkach... 
Po raz kolejny, bo pierwsza była TUTAJ, potem jeszcze szyłam maty obiadowe w tym zestawieniu i nawet jaśka...  
 Od samego patrzenia na takie słoneczne tkaniny robi się jakoś przyjemniej, jakby cieplej;)
 Pozdrawiam cieplutko i słonecznie:)

13 lut 2017

Słoneczniki :)

Idzie wiosna:)
 Powolusieńku, małymi kroczkami, jeszcze prawie niezauważalnie, ale zbliża się:) 
Nareszcie!!! 
Wiosna -oto i powód, dla którego ciepłe słoneczne kolorki wskoczyły pod maszynę...

Wprawdzie słoneczniki to dopiero okolice sierpnia, ale co tam;) 
 Mogą być i na wiosnę;)
Z "rozpędu" -tzn. żeby wyszyć to co nacięłam na jedną matę, a po uszyciu jednej zostało;) -powstały trzy maty czy serwety czy jak tam zwał...
 Pierwsza mata jest z jednym "okienkiem", druga ma cztery "okienka"...
zaś ostatnia ani jednego, skomponowana jest z pasków:
 Wszystkie "oby-trzy" maty z tych samych tkanin, a jednak każda inna:) Patchwork jest super, daje niesamowicie wiele możliwości -i to jest piękne!
 Ślicznie dziękuję za odwiedziny i komentarze, i rzecz jasna cieplutko pozdrawiam:)

9 lut 2017

Czy to już naprawdę luty????

Witajcie cieplutko w Nowym Roku:))) Aż mi się nie chce wierzyć, że w tym roku jeszcze tutaj nic nie skrobnęłam, toż to już luty!!! Jedyne moje wytłumaczenie to totalny brak czasu! Praca, dom, rodzina, szycie... etc. i ciągle się zastanawiam z czego zrezygnować, bo któregoś dnia nie wyrobię na zakręcie;)
Pod koniec listopada odezwała się moja dyskopatia w odcinku szyjnym, trzeba było przystopować... ale już jest w porządku (pomogły m.in. wysokie dawki witaminy D), staram się nadrabiać zaległości, podciągać w miarę możliwości to, co wtedy zaniedbałam itd. itp.
 Nie bardzo wiedziałam co tu wkleić do tego posta... Padło na takie kosmetyczko-piórniczki z czasomierzami...
 Jakoś tak się kojarzą może trochę z nowym rokiem, więc niech będą, w końcu to mój pierwszy wpis w 2017 roku :D
 Trochę tego uszyłam, aż całe 6 sztuk, bo mi się tak te zegary spodobały, że musiałam je wyszyć aż do końca! W ogóle to postanowiłam wyszywać co się da do końca, bo już nie wiem co robić ze skrawkami... a ciągle zostają i zostają...
 Wszystkiego dobrego moi mili Zaglądacze :)
Pozdrawiam cieplutko:)