9 gru 2010

Po Jarmarku...

Było, minęło... Zdjęć niestety praktycznie żadnych nie zrobiłam, zajęta byłam czym innym;), mianowicie rozmawianiem z osobami, które wcześniej znałam  tylko z forum szyciowego. Poza tym cały dzień towarzyszyła mi rodzinka, córka ciągnęła od stoiska do stoiska, żeby wszystko poogladać. W końcu trafiła na to jedno jedyne, które sobie upodobała! A było to stoisko Kaaji. Ciekawe czy ktoś zgadłby co takiego tam było? Były pierniki domowej roboty! Piękne, kolorowe... w kształcie rękawiczek, czapek, choinek... I gdziekolwiek z córką maszerowałam, jakimś dziwnym trafem lądowałyśmy zawsze przy pierniczkach:)
 Nawet nie wiem ile córka ich pochłonęła, a były całkiem spore:)
A jak było na Jarmarku? Odwiedzających mnóstwo, ale większość to chyba oglądacze:) Mało co sprzedałam, ale za to nagadałam się i naładowałam akumulatory tą cudowną atmosferą, jaka tam panowała:)
Ogromnie spodobała mi się ceramika. Skusiłam się na kilka drobiazgów:)
Kotek jest przepiękny! Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia!
Oprócz kotka jeszcze mała podstawka pod świeczkę typu tea-light, malutkie serduszko do noszenia na rzemyku oraz większe czerwone serducho, które tak mnie urzekło, że nie mogłam go zostawić!
Moja córka też sobie coś wybrała (oprócz pierników;) )
Kupiłam jej portfelik, którego zdjęcia niestety nie zrobię, bo nie mam pojęcia gdzie go schowała:)
Oprócz portfelika Paulinka zachorowała na kotka:
Zaproponowałam, że jej zrobię takiego, a w zamian usłyszałam: "mama ale on jest ROBÓTKOWY, a ty tak nie umiesz". No tak, dziecko ciągle widzi mnie przy maszynie to już nawet nie pamięta, że mama umie jeszcze coś innego...
Tak więc mamy w domu kotka robótkowego:)
Ach, zapomniałabym jeszcze o papierach do decu, na które mnie córka naciągnęła. I to nie dlatego, że miałyśmy w planach jakieś decoupage'owanie, ale dlatego, że na paierach były zwierzątka: kury, krowy, baran i nawet papier z koniami się znalazł;) A obok zwierząt moja córka nie potrafi przejść obojetnie...

Dziękuję wszystkim, których spotkałam, których poznałam... Fajnie, ze jesteście:)
To tyle wspomnień z niedzieli... 
Pokażę jeszcze okładkę na zeszyt formatu A5. Uszyta jeszcze w zeszłym tygodniu. Bardzo wiele osób się nią interesowało na Jarmarku, nabywcy niestety tam nie znalazła.
Uszyta metodą patchworkową, ozdobiona łatkami z kotkami:)
Wewnątrz zakładka:
Okładka jest ściągalna, jak tylko zajdzie potrzeba można zeszyt rozebrać i okładkę wyprać:)
Okładka powędrowała tutaj:)
Jest już sprzedana.
Przy okazji zapraszam na nowy blog, który powstał już jakiś czas temu:)
Można tam znaleźć i zakupić lub zamówić prace patchworkowe wykonane przez zaprzyjaźnione grono patchworkujących dziewczyn:) Ceny sa okazyjne, bo beż dodatkowych marż, narzutów... Zapraszam serdecznie!

8 komentarzy:

  1. Ale Ci zazdroszę takiego jarmarku! Tez lubie pochodzić i chocby oczy nacieszyć. A łupy masz fajne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulujemy córy widać, że ma smykałkę po mamie, piękne pierniczki i kotek robótkowy, artyska rośnie! Okładka super! Precyzjnie wykonana i świetne kolory!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci takich wypadów :) Niech no moje szkraby podrosną...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba ta okładka! Po prostu jest oszałamiająca!!!!
    Kocio-sercowe zakupy są również prześliczne!
    A córeczka - normalnie słodsza od tych pierników!
    A czy producentka tych fajnych ciasteczek może ich troszkę podesłać do mnie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że jestem posiadaczką tego cudeńka. Okładka fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się ogromnie, że mój kotek się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każde pozostawione słowo:)
To miło, że zechciałeś poświęcić mi chwilkę...