4 lut 2011

Szyciowe ciągotki:)

Dawno , dawno temu uszyłam mojej córci kotka do spania. Było to może ze 4lata temu. Wtedy moja córcia miała ok.1roku i kotek po początkowej fascynacji stracił zainteresowanie swej małej pańci, i wylądował w skrzyni z zabawkami.
  Wypchałam go kilka lat temu watą, taką zwykłą kosmetyczną; nie wiedziałam jeszcze wtedy, że wata do takich celów kompletnie się nie nadaje! Przez te lata zbiła się i kotek wyglądał okropnie! A że moja córka akurat ma taki czas, że ciągle bawi się w przygarnianie bezdomnych zwierzątek, to i na tego nieszczęśnika zwróciła uwagę. W końcu się bidula doczekał! Wyszperała go w którejś skrzyni i przyniosła do mnie ze słowami:
-mama rozetnij tego kotka i dołóż mu trochę ociepliny, bo mu głowa spada.
-dobrze, ale nie będziemy go rozcinać tylko rozprujemy szew i tamtędy go wypchamy...
Rozprułam więc otwór, przez który go wypełniałam, usunęłam watę ze środka, córeczka go wypchała mięciutką ocieplinką. Potem go wyprałam, córka usunęła mu wstążkę z szyjki, żeby go nie dusiła... i kotek jak nowy! 
I teraz moja córcia i kotek zostali najlepszymi kumplami do spania:)
Ale tutaj opowieść się nie kończy;)
Wczoraj Paulinka po cichutku porwała mi igłę z nawleczoną czarną muliną i uciekła do swojego pokoju. Po chwili przyszła pokazać swoje dzieło, na którego widok po prostu PADŁAM!
Córka stwierdziła, że kotek nie miał "środków w uszach", i że chciał być piratem (stąd chyba to pozszywane oko)... Na moje pytanie "nie będziesz bała się z nim spać?" odpowiedziała, że będą spać "z daleka od siebie"...
Nadszedł wieczór, pora spania, kotek pcha się do łóżka, a córka "mama wypruj mu to, bo się go boję!".
Wyprułam, a jakże! Kotek znowu mógł się wtulić do córeczki, a ja od niej usłyszałam:
-mama, tak się zastanawiam jakby to było gdybym szyła na maszynie... bo już wiem, jak się szyje torebki i poduszki... Torebka to dwa materiały i u góry takie wywinięte uszy i jeszcze w środku kieszonka, a poduszka to łatwizna!

Paula chyba zaczyna mieć szyciowe ciągotki;)

16 komentarzy:

  1. Czytając uśmiałam się do łez :) bo u mnie wyobraźnia zaczęła pracować i tworzyć różne obrazki, między innymi torebkę w wydaniu podobnym do kotka 'po zmianach' :))) Cudna historia i z dobrą puentą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie;-) ja się wychowałam pod stołem u babci
    " w szmatach" babcia była krawcową a ja uwielbiałam te resztki;-) i pamiętam jak bardzo lubiłam lalkę z fioletowej kory ;-)oj wspominki mnie naszły..

    OdpowiedzUsuń
  3. wow no to zdolniacha ta Twoja córka :) na szczęście maszyny Ci nie porwie tak szybko jak igły z nitką do swojego pokoju :) ... chyba

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda,że nie mogłaś zobaczyć uśmiechu na mojej twarzy, gdy czytałam o poczynaniach Małej;-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny kociak! Cała historia rozbrajająca! A Paulinka już jest niezłą artystką - ciekawe co będzie za parę lat?

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh , twoja córeczka to niezła artystka :) Ciekawa jestem co będzie za 10 lat ;)
    Też taka byłam w jej wieku , raz doszyłam pluszakowi dodatkowe ręce (odciełam materiał z firanek w pokoju mamy ;) )

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna historia.Kotek "po przejściach" był mimo wszysko fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No kochana, jak będzie miała takiego nauczyciela jak Ty, to ja już sobie wyobrażam, jaką będzie miała galerię za parę lat :O)

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak.....
    Gazyniu, niestety musisz zrobić miejsce na stole dla córeczki!
    I koniecznie proszę kupić dziecku maszynę do szycia!
    Wspaniały dzień miałyście! Śliczna opowiastka!
    Buziaczki dla dziewczynek! Tych dużych i tych małych... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. He, he córka ma bombowe pomysły! Rewelacja! I kot też super - i w wersji "kotowej" i pirackiej też ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. kotek pirat fantastyczny :D Twoja Córcia jest świetna! ma głowę pełna pomysłów jak Mama :) to kiedy kupujesz jej maszynę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rewelacyjny , bardzo oryginalny :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Konkurencja Ci rośnie;) Kotek przytulaśny.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hi, hi, hi! To było dobre! Pozdrowionka dla Pauli! Będą z niej ludzie! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. To miłe gdy usłyszysz coś takiego od swojego dziecka.U mnie też młodsza córka przejęła ciągotki do szycia. Chyba nie potrzeba nic więcej aby mama czuła się szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Grażynko, przykład idzie z góry. Widzi jak mama szyje i jakie cuda tworzy, więc chce być taka jak mamusia :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każde pozostawione słowo:)
To miło, że zechciałeś poświęcić mi chwilkę...