Tytułowe pikusie to nic innego jak po prostu pikowanie:)
Chciałam Wam pokazać moje wczorajsze próby pikowania:
lot trzmiela
moje pierwsze kamienie:
mini pętelki:
a na ostatniej fotce mini pętelki z miarką, żebyście uwierzyły, że to naprawdę mini ;)
Zdjęcia są tragiczne, ale robione wieczorem przy sztucznym świetle tak na szybko...
A teraz Wam opowiem jak zupełnie niechcący nauczyłam się pikować:D
Do tej pory pikowanie lotem trzmiela robiłam takie "oszukane", czyli zwykłą stopką, z włączonym transporterem, ustawiałam sobie odpowiednio nacisk stopki, aby mi się warstwy tkanin i ociepliny nie rozjeżdżały względem siebie, regulowałam odpowiednio naciąg nici i jakoś to szło. Nie wyobrażałam sobie pikować bez transportera!!! Co jak co, ale byłam pewna, że tego nie przeskoczę! I gdyby nie to, że zrobiłam to nieświadomie to wciąż jeszcze bałabym się spróbować...
stopka z górnym transportem (fotka stąd)
Już wyjaśniam dlaczego nieświadomie i dlaczego niechcący...
stopka z górnym transportem (fotka stąd)
Już wyjaśniam dlaczego nieświadomie i dlaczego niechcący...
Otóż założyłam do pikowania stopkę z górnym transportem. Tą samą, którą pikowałam w styczniu kołderkę. Już wtedy dziewczyny się dziwiły jak to się stało, że stopką z górnym transportem udawało mi się robić pętelki... Sama się temu dziwiłam, tym bardziej, że dziewczyny, które od dawien dawna szyją patchworki twierdziły, że stopką z górnym transportem pikuje się tylko po prostej i tylko do przodu!!! Dla mnie było to niezrozumiałe... Do wczoraj! Otóż wczoraj założyłam tę stopkę z górnym transportem tak samo jak przy pikowaniu styczniowej narzuty, wyłączyłam dolny transporter (jest przecież górny, ten w stopce) i zaczęłam na próbnych kawałkach pikować sobie tak i tak... Przypomniałam sobie słowa jednej z dziewcząt ze spotkań kołderkowych odnośnie kamieni: "jak załapiesz ruchy to już pójdzie gładko" i spróbowałam, i faktycznie jak załapałam jak to ma "iść" to jakoś poszło!!! Tak byłam zachwycona tymi kamieniami, że aż mężowi kazałam macać ten próbny kawałek... i zachwycać się tak jak mnie to zachwyciło! Mój mąż jednak na szyciu się nie zna, nie fascynuje go to tak jak mnie, pomacał, stwierdził, że fajne, ale dodał jeszcze, że w życiu by się za to nie brał!!! Koniec dygresji, wracam do nauki pikowania... Otóż co się okazało... Ano to, że stopkę z górnym transportem źle założyłam, dlatego podnosiła się razem z igłą, a to umożliwiało mi swobodne prowadzenie materiału... I tak oto niechcący nauczyłam się pikowac bez transportera i ogromnie się z tego cieszę!!!
A kamienie... są fantastyczne!!!
Te moje może jeszcze nie są idealne, ale patrząc pod kątem widać wyraźnie wypukłości... i chcąc nie chcąc kojarzą się z brukiem:
(fotka z sieci)
Jak tylko trochę się odrobię to marzy mi się uszycie gładkiej jednokolorowej poduszki pikowanej w ten wzór... Już nie mogę się doczekać!
(fotka z sieci)
Jak tylko trochę się odrobię to marzy mi się uszycie gładkiej jednokolorowej poduszki pikowanej w ten wzór... Już nie mogę się doczekać!
Na zakończenie tego przydługiego wpisu stwierdzam tylko, że nie ma co się bać! Trzeba próbować!
No wlasnie, te ruchy... przydaly by sie jakies cwiczenia w rysowaniu tych szlaczkow, bo ja bez tego ani rusz... a marzy mi sie cala narzuta tylko i wylacznie wypikowana w rozne wzory:)
OdpowiedzUsuńTwoje kamienie wyszly super, zreszta pozostale pikowania rowniez :)
gratulacje! tym oto sposobem odkryłaś że to nic strasznego :D super Ci wychodzi!!
OdpowiedzUsuńPrześliczne kamienie!!!
OdpowiedzUsuńWielkie brawa za odwagę!
Gazyńko kochana!Dzisiaj w końcu mnie wpuściło i pozwoliło napisać u Ciebie komentarz - chciałam więc pochwalić hurtem wszystko!!!!!! Ciągle oglądam i podziwiam! Z zachwytem podziwiam!
Ania z cOto.patchwork
Piękne kamienie :D okrutnie zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńhehe ja nadal oszukuję przy pikowaniu :) lub wymyślam swoje "modern pik" :)
i tak przez przypadek ludzkość się rozwija !
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to takiej stopki w życiu nie widziałam, ale jak haftuję na maszynie to wtedy transporter z maszyny też mam wyłączony ale wówczas tkanina jest naciągnięta na tamborek
życzę powodzenia w ćwiczeniu
Dla mnie to magia, więc tym bardziej podziwiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, Gazynia. Pikowanie jest bardzo potrzebne, wtedy wszystko jest po prostu pięknie wykończone i super wygląda:)
OdpowiedzUsuńGazynio, każdy sposób jest dobry by efekt Cię zadowolił :) Pikowanie fajnie Ci idzie! Teraz załóż stopkę do pikowania i... hulaj dusza! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Takie kamienie doskonale szyje Maryna, stopką do cerowania.
OdpowiedzUsuńhttp://patchworkimarynyiinnezszywanki.blogspot.com/
Pozdrawiam
E, i tak się nie nauczę, bo nawet wymienić igły w maszynie nie umiem, a co dopiero stopki. I jak potem zapamiętać która stopka do czego :(
OdpowiedzUsuńCzytam po polsku niby, a jakby kto po chińsku do mnie pisał... Ale nic to, grunt, że ślicznie szyjesz i tak trzymaj!!
OdpowiedzUsuńAż nie do wiary, że taka fachura jak Ty dopiero zaczęła przygodę z pikowaniem... Teraz to dopiero odkryjesz możliwości! Czasem rzecz średnio udana, po przepikowaniu, przeistacza się w cudeńko.
OdpowiedzUsuńSuper te "pikusie ":-) Niestety moja maszyna pikuje tak jak ja materiał podłożę,ale jak się szyje rzadko i ma się najprostszą to wymagać nie ma co...ale pozazdrościć można ;-)
OdpowiedzUsuńWitam i gratuluję sukcesu! Ja stawiam dopiero pierwsze kroki w szyciu patchworków i tez próbuję rozkminić pikowanie:) Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń